BADANIA NAUKOWE
NAD POLONIĄ I POLAKAMI ZA GRANICĄ

Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II

Liczba publikacji w portalu:   252   z czego w 2024 roku:   106








Gruzja    2024-04-26

Gruzińskie echa "polskiego powstania"


AUTOR
Andrzej Woźniak

Profesor Andrzej Woźniak - Instytut Archeologii i Etnologii PAN. Naukowiec, wieloletni pracownik Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Był autorem prac naukowych o rozległej tematyce: od kultury mazowieckiej wsi pańszczyźnianej i kultury robotniczej Żyrardowa po Polaków w Gruzji i Gruzinów w Polsce. Ostatnia jego książka o Arturze Leiście – uczonym z pogranicza trzech kultur: niemieckiej, polskiej i gruzińskiej - „Dobry Europejczyk w Tyflisie” jest jego testamentem twórczym.


"Polskie powstanie" 1863 r. to jeden z tych niewielu faktów z historii Polski, które są w Gruzji dość powszechnie znane. W rozmowach z Polakami Gruzini nierzadko wspominają polskich antenatów rodziny własnej lub rodzin sąsiadów czy znajomych - zesłańców, którzy znaleźli się w Gruzji po Powstaniu Styczniowym. Jeszcze powszechniejsza jest świadomość, że w przeszłości zsyłano na Kaukaz, nazywany wówczas często "ciepłą Syberią", uczestników "polskiego powstania".

Echa powstania 1863 r. znalazły jednak znacznie silniejsze odbicie w przekazywanych drogą tradycji ustnej opowiadaniach niż w gruzińskiej historiografii.

W drugiej połowie lat pięćdziesiątych zajął się tym zagadnieniem tbiliski historyk J. Chuciszwili i kontynuował badania, samotnie jak się wydaje, w okresie późniejszym. Do jego też prac będziemy się przede wszystkim odwoływać .

Echa "polskiego powstania" choć tłumione i wyciszane, docierały i na Zakaukazie. Powstanie znajdowało tu zrozumienie, a także moralne i materialne wsparcie, zwłaszcza wśród młodej, patriotycznie nastawionej inteligencji gruzińskiej.

W drugim tomie gruzińskiego czasopisma "Sakartwelos Moambe" z 1863 r. opublikowane zostały przysłane z Warszawy Zapiski podróżne Piotra Nakaszydze (1838-1895). P. Nakaszydze (1838-1895), absolwent Wydziału Języków Wschodnich Uniwersytetu Petersburskiego, później wykładowca języka gruzińskiego w słynnym Instytucie Łazariewskim, po powrocie do Gruzji był znanym i popularnym wśród gruzińskiego ziemiaństwa działaczem społecznym. W 1863 r. udając się w podróż po Europie, przejeżdżał przez Polskę.

Wyjechał z Petersburga 27 marca i 31 tegoż miesiąca znalazł się w Warszawie. Podczas swej podróży po Polsce był naocznym świadkiem wielu wydarzeń, o których opowiada gruzińskim czytelnikom w drukowanym na łamach "Sakartwelos Moambe" Zapiskach podróżnych. Swoje wrażenia z podróży wypowiada niekiedy w alegorycznej formie, zwłaszcza gdy pisze o Rosji i o "polskim powstaniu" . Niektóre, co bardziej "niebezpieczne" myśli wkłada w usta polskiego studenta jadącego wraz z nim z Rosji do Polski, aby wziąć udział w powstaniu. "Czy znajdzie się na świecie taki naród lub człowiek - zastanawia się student - który nie pragnie dla siebie szczęścia? Pragną go wszyscy. Ale są różne narody. Pragnienia niektórych są tak słabe i wątłe jak i sam naród - zniewolony i rozbity, inne zaś zachowały ludzkie uczucia nienaruszone i dla nich życie i szczęście są nierozłączne. Jedno bez drugiego nie może istnieć. Taki naród wiecznie się burzy i dla osiągnięcia celu nie pożałuje własnego życia. Takiego narodu nic nie powstrzyma. Gołymi rękami zdobędzie armaty: "kto ma ręce" mówią insurgenci "znajdzie pałkę, z pałką zdobędzie karabin, z karabinem - armatę". Historia i ludzkość tylko na taki naród zwrócą uwagę, naród martwy zaś, znajdzie się wśród podobnie jak on martwych" . P. Nakaszydze opisuje również moment pożegnania ze studentem na stacji w Wilnie: "Żegnam pana, powiedział kiedy i ja również wyszedłem z wagonu, życzę panu szczęśliwej podróży, sobie zaś szczęśliwego życia lub mężnej śmierci". "Dokąd idziesz?" - spytałem. "Do lasu" - szeptem odpowiedział młody człowiek i szybko zniknął w ciemnościach. Później dowiedziałem się, że "do lasu", potocznie znaczy "iść do lasu", ale dziś oznacza wzięcie udziału w rozruchach"

W poczekalni wileńskiego dworca Nakaszydze był świadkiem aresztowania i nieludzkiego pobicia przez rosyjskich żołnierzy Żyda, który wiózł do Polski 300 karabinów z Petersburga. Na stacji Łapy, odległej "o 100 wiorst" od Warszawy autor Zapisków ... spóźnił się na pociąg. Dworzec pełen był polskich kolejarzy. Zrazu otaczający go patrzyli nań nieufnie i nikt się do niego nie odzywał. Kiedy jednak ludzie dowiedzieli się, że jest Gruzinem, stosunek do niego zmienił się całkowicie. Wszyscy troszczyli się o niefortunnego pasażera. "W ciągu kilku minut cała społeczność dowiedziała się o mojej osobie - pisze Nakaszydze - i spoglądała na mnie zupełnie innym wzrokiem. Wszelkimi sposobami okazywano mi życzliwość i szacunek [...].

A oto jak opisywał Nakaszydze bezpośrednią walkę Polaków przeciw rosyjskim wojskom: "Leje się krew [...] ale natężenie ruchu w Polsce nie zmniejsza się. Pierwsza tego przyczyna polega na tym, żc siły insurgentów rozrzucone są drobnymi partiami po całym kraju, którego topografia jest powstańcom doskonale znana i którego obszerne lasy kryją ich od prześladowców. Unikają otwartych potyczek i z wyjątkiem tych nieuchronnych przypadków, kiedy nie ma już gdzie odstąpić; wtedy walczą z samozaparciem. Niekiedy sami napadają na Rosjan, jeśli mogą liczyć na sukces. Trzymają się tego rodzaju taktyki, oczekując powstania całego kraju, zdobycia broni, posiadanie której było w Polsce zabronione i zamiast karabinów posługują się dziś toporami i kosami" .

Ze szczerym współczuciem pisze autor o sytuacji panującej w Warszawie w marcowe dni 1863 r.: "Warszawa w głębokim bólu. Całe miasto, młodzi i starzy, w żałobie. Nie ujrzysz tu człowieka z uśmiechem na twarzy; teatr i inne widowiska, których wielkimi miłośnikami byli Polacy, teraz nie istnieją. W Warszawie nie widać młodzieży, czasem można gdzieś spotkać jednego lub dwu młodych, szczerniałych od promieni słonecznych; obejmują się i całują swoich znajomych tak, że wyglądają raczej na gości z lasu, niż na mieszkańców Warszawy" .

Przytoczone tu fragmenty Zapisków nie budzą żadnych wątpliwości, po której stronie była sympatia ich autora. Ocknęła się zresztą rychło i cenzura. W przypisie do Zapisków, na str. 41 znajduje się notka: "List pierwszy", a więc po nim powinny nastąpić kolejne. Jednakże listy następne już się nie ukazały, a czasopismo po wydaniu 12 numerów zostało przez władze w końcu 1863 r. zamknięte. Główną przyczyną była "szkodliwa treść" zamieszczanych w piśmie artykułów, a wśród nich Zapisków podróżnych Piotra Nakaszydze

Docierające do Gruzji wiadomości o powstaniu w Polsce znalazły odzew m.in. w zbiórce pieniędzy dla powstania przeprowadzonej wiosną 1863 r. w Tyflisie, a być może i w innych miastach Gruzji. O akcji tej niemal nic nie wiemy. Nie wiemy, kto ją organizował, kto brał w niej udział, ani jaka suma została zebrana.

Tyflis lat sześćdziesiątych był dużym, wielonarodowościowym miastem, w którym większość ludności stanowili Ormianie, Gruzini, Rosjanie. Wśród przedstawicieli innych narodów byli i Polacy. Według danych jednodniowego spisu ludności z 1864 r. mieszkało w Tyflisie 949 Polaków obojga płci. Polacy mieszkali też w innych miastach Gruzji, służyli w wojsku w prowincjonalnych garnizonach. W Tyflisie stanowili 1,7% ludności i byli jedną z O liczniejszych grup etnicznych . Wielu z nich mieszkało tu już od dawna i miało utrwaloną, niekiedy dość wysoką pozycję społeczną. Byli lekarzami, nauczycielami, inżynierami, oficerami, często wysokimi, właścicielami nieruchomości i przedsiębiorstw. O znaczeniu tej grupy w mieście świadczyć może fakt, że w latach pięćdziesiątych XIX w. "Kawkazskij Kalendar" w części zatytułowanej "Miesiacesłowy", zamieszczał również kalendarz katolicki w języku polskim, zawierający nieco odpowiednio dobranych wiadomości historycznych . Taki kalendarz zamieszczają jeszcze roczniki z początku lat sześćdziesiątych. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych, po Powstaniu Styczniowym, kalendarz katolicki ukazywał się już w języku łacińskim .

Nie wiemy jaka była rola tyfliskich Polaków w owej zbiórce pieniędzy dla powstania, ale możemy się domyślać, że jego pizebieg śledzili oni w napięciu i że starali się je wspierać. Dokumenty odnalezione przez J. Chuciszwili w Odeskim Archiwum Państwowym w końcu lat pięćdziesiątych wyjaśniają tylko niektóre okoliczności tej sprawy. Te dokumenty to tajne akta kancelarii generał-gubernatora noworosyjskiego i besarabskiego z 1863 r. noszące tytuł: "Akta o nadzorze nad żoną doktora Sobolszczykowa przybyłą z Tyflisu do Odessy i przywożącą znaczną sumę pieniędzy dla Polaków" . Wynika z nich, iż wiosną 1863 r. władze otrzymały informację, że w Tyflisie przeprowadzona została zbiórka pieniędzy, które miały być przekazane do kasy polskiego Komitetu Centralnego Narodowego. Wiadomość tę przekazano nowomianowanemu namiestnikowi Kaukazu, Wielkiemu Księciu Michałowi Mikołajewiczowi, który nakazał "zdobyć dokładne informacje o pewnej damie podróżującej z Tyflisu do Odessy z sumą pieniędzy przeznaczonych do przekazania do kasy 12 Komitetu Centralnego" .

W sprawę zaangażowani zostali generał-gubernator noworosyjski i besarabski P. Kotzebue, naczelnik 6 Okręgu Korpusu Żandarmerii J.F. Minkwitz, naczelnik miasta Odessy generał-major P.A. Antonow oraz liczni urzędnicy niższych szczebli, ale nadano jej bieg dopiero w czerwcu 1863 r. W lipcu okazało się, że wszystkie dotychczasowe działania władz były bezskuteczne i naczelnik Odessy zmuszony był zameldować gubernatorowi, że "żona radcy stanu Sobolszczykowa przyjechała do m. Odessy 12 maja i zatrzymała się w domu Bondarewskiego. Tajny nadzór nad nią zlecono prystawowi I "uczastka" Żydkiewiczowi, któremu polecono również dowiedzieć się i o domu na ul. Nieżyńskiej, w którym Polacy zbierają się nocami".

Pani Sobolszczykowej, która przyjechała do Odessy znacznie wcześniej, niż władze się spodziewały, udało się więc prawdopodobnie pomyślnie wypełnić powierzone jej zadanie i choć pozostawała pod nadzorem policji, nie można było jej postawić żadnego zarzutu

O bohaterce tej sprawy niczego właściwie nie wiemy. Nie znamy nawet jej imienia. Pozostanie dla nas żoną tyfliskiego lekarza, radcy stanu Piotra Iwanowicza Sobolszczykowa (1811-1874), założyciela Kaukaskiego Towarzystwa Medycznego i autora licznych prac naukowych .

Tyle o gruzińskich echach "polskiego powstania" mówią dokumenty i opracowania

O Polakach zsyłanych do Gruzji po Powstaniu Styczniowym z literatury dotyczącej tego okresu dowiadujemy się niewiele. Milczą na ten temat M. Janik, J. Reychman, B. Baranowski i inni autorzy zajmujący się Polakami w Gruzji . Z rozrzuconych po różnych opracowaniach i literaturze pamiętnikarskiej fragmentarycznych wiadomości można wnioskować, że masowych zsyłek uczestników Powstania Styczniowego na Kaukaz nie było. Według J. Reychmana ostatnia fala zesłańców na Kaukaz "napłynęła w latach pięćdziesiątych" XIX w.

W systemie zsyłek istniejącym w Rosji w drugiej połowie XIX w., ta na Kaukaz należała do najlżejszych; była to przede wszystkim tzw. zsyłka "na osiedlenie". Z materiałów dotyczących kilku zesłańców (m.in. A. Zdaniewicza, B. Raczkiewicza, J. Choromańskiego i paru innych), którzy znaleźli się w Gruzji po Powstaniu Styczniowym, wynika że zesłano ich tam właśnie "na osiedlenie”, po odbyciu wcześniej kary na Syberii lub w głębi Rosji. E.Janiszewski opowiadając historię swojego dziadka, oficera Powstania Styczniowego odbiega od tego schematu. Pisze on mianowicie, że "starszyznę powstańców z 1863 r. zesłanych na Kaukaz bez pozbawienia godności i praw, wcielono do tamtejszych oddziałów wojskowych. Ponieważ dziadek był słuchaczem Wydziału Przyrodniczo-Matematycznego Szkoły Głównej, zaliczono go do batalionu saperów i kazano budować koszary w Tyflisie. Po roku dziadek tak się wprawił, że zaczął budować domy prywatne, a następnie korzystając z amnestii przeniósł się do Odessy, jednak bez prawa powrotu do Królestwa. W biografii polskich powstańców wydanej w Krakowie przed pierwszą wojną światową, figurował jako pułkownik"

O zsyłkach na Kaukaz "w sołdaty" napomyka w swoich wspomnieniach z powstania F.W. Riedl, stwierdzając że o ile zesłani do wojska w bliższych guberniach próbowali czasem ucieczki, to wysłani dalej (m.in. na Kaukaz), nie mieli żadnych szans.

Po 1863 r. stosowano zatem, jak się wydaje, przynajmniej dwa rodzaje zsyłek na Kaukaz: "na osiedlenie" i "w sołdaty", trudno jednak powiedzieć, które były częstsze. Materiały, którymi dysponujemy, nie pozwalają operować żadnymi liczbami. Być może umożliwią to w przyszłości nowe poszukiwania źródłowe.



ILUSTRACJA:
Tyflis w XIX wieku, stara część miasta.
rekonstrukcja cyfrowa i koloryzacja - Portal Polonii

ŹRÓDŁO TEKSTU:
MUZEUM HISTORII POLSKI
"Niepodległość i Pamiąć" R. II, nr 1(2)/1995
Na licencji: CC BY-SA





BADANIA POLONIJNE - INDEX



KOPIOWANIE MATERIAŁÓW Z DZIAŁU BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII - ZABRONIONE

Zgodnie z prawem autorskim kopiowanie fragmentów lub całości tekstów wymaga pisemnej zgody redakcji.




DZIAŁ BADANIA POLONIJNE PORTALU POLONII WYŚWIETLONO DOTYCHCZAS   17896   RAZY





PORTAL POLONII
internetowa platforma wiedzy o i dla Polonii

W 2023 roku projekt dofinansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023

Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów


Kwota dotacji: 175 000,00 zł
Kwota całkowita: 191 000,00 zł


Portal Polonii (portalpolonii.pl) łączący w swoich publikacjach rezultaty badań naukowych nad polską diasporą z bieżącymi informacjami o działalności Polonii, jest wielopłaszczyznową platformą wymiany myśli i doświadczeń: środowisk badaczy i organizacji polskich oraz polonijnych poza granicami kraju. Dotychczas te perspektywy, pomimo, że uzupełniają się w sposób naturalny, prezentowane były odrębnie. Za tym idzie nowy sposób prezentacji zagadnień związanych z życiem i aktywnością naszych rodaków, potrzebny w równym stopniu Polonii jak i środowisku akademickiemu.

Polonii – co wiemy z analiz badawczych - brakowało często usystematyzowanej, zobiektywizowanej wiedzy na temat m.in. historycznej perspektywy i zrozumienia kulturowych procesów kształtowania się polskich ośrodków na emigracji. Akademikom starającym się śledzić aktualne doniesienia pochodzące od polskich organizacji w świecie, brakowało dotychczas miejsca, w którym na podstawie metodologicznie uporządkowanych źródeł i poddanych krytycznej analizie treści, można wyznaczać trendy i kierunki badań nad Polonią. Dzięki Portalowi Polonii oba wymienione aspekty spotykają się w jednym, powszechnie dostępnym miejscu, tworząc synkretyczną całość, z perspektywą dalszego rozwoju. Portal dostarcza także – co ważne - wieloaspektowej informacji o Polonii rodakom w kraju, wśród których poczucie wspólnoty ponad granicami jest w ostatnich latach wyraźnie zauważalne.